1.3.14

Por Favor-es

Tłusta bańka czwartkowej bezkarności bezlitośnie prysła, ale jak dla mnie to marny powód, żeby zacząć odmawiać sobie przyjemności :) Korzystając zatem z trwającego nadal karnawału (i ubierając ulubione spodnie z gumką w pasie xP), postanowiłem strzelić jakiś okazjonalny wypiek. Żeby nie było, że się nie udzielam :P Z przyjemnością więc dzisiaj wstałem i pomaszerowałem do kuchni, w głowie kreując pyszny pomysł. Efekt finalny wywołał uśmiech na twarzach wszystkich. Także siedzimy sobie właśnie w kuchni z mamą i siostrą i plotkujemy, zagryzając każdy łyk pysznej białej kawy chrupiącym chrustem z przepisu mojej babci. Grupowe opychanko. Jest cudnie i jak na razie nikt maniakalnie nie spogląda w lustro, dopatrując się kolejnego wałeczka tłuszczu. Nie ma to jak w domu. Uwielbiam te moje krótkie, raptem kilkudniowe wpady, kiedy nikt nie marnuje czasu na pranie czy prasowanie, a zamiast tego siadamy sobie razem przy stole, przy kawie, przy filmie, przy świeczkach i po prostu jesteśmy. To chyba jakiś wyuzdany fetysz, ale nie ma nic lepszego niż widok poruszających się w mechanicznej mantrze ludzkich szczęk, cichy pomruk zadowolenia, rozmarzony wzrok i ten gest sięgnięcia po kolejny kawałek słodkiego czegokolwiek. Don't stop doing it, por favor! Moje małe guilty pleasure. Chłonę te obrazy niczym sucha skóra regenerujący krem do rąk z dodatkiem masła shea i ekstraktu z rumianka. Chowajcie się, wena przyszła. Będzie soczyście :) Hahaha, żartuję. Nie chce Was zrażać, więc już kończę. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić Was do częstowania się. Przepis jest naprawdę rewelacyjny. Babcia ma rękę do wypieków i chyba wiem kto ją po niej odziedziczył <właśnie teraz skromnie wskazuję na siebie brudnym od cukru pudru paluchem>. Wychodzi wielgachny talerz piętrzących się do nieba faworków, no przynajmniej taki był na początku. Teraz po nim zostało już wspomnienie. Także szybciutko, szybciutko :D


Składniki:
# 2 1/2 szklanki mąki pszennej
# 5 żółtek
# 1 łyżka miękkiego masła
# 2 łyżki wódki
# 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
# 1/2 szklanki kwaśnej śmietany
# szczypta soli
# około 1/2 kg smalcu + 1 litr oleju do smażenia
# dodatkowo: cukier puder do oprószenia

W płaskim garnku lub w dolnej części prodiża postawionej na palniku (nie martwcie się, to bezpieczne) umieśćcie tłuszcz. Niech się nagrzewa.


W międzyczasie do dużej miski przesiejcie mąkę i proszek do pieczenia. Dodajcie masło, żółtka, sól, śmietanę i wódkę, a następnie zagniećcie ciasto (ma być gęste jak na pierogi, jeśli Wam to porównanie coś mówi :). Połączone składniki wybijcie przy użyciu drewnianego berła kuchennego. Oznacza to nic innego jak szaleńcze walenie z całej siły w ciasto do momentu aż pojawią się pęcherzyki powietrza. A tak po ludzku to do czasu, gdy zauważycie rozstępy jak na brzuszku po ciąży :D
Urwijcie mikroskopijnej wielkości fragment ciasta i wrzućcie go na tłuszcz. Jeśli zacznie się smażyć w towarzystwie bąbelków, to znak, że ma odpowiednią temperaturę. Zaczynamy więc smażenie.
Z gotowego ciasta bierzcie kawałek i rozwałkowujcie bardzo, bardzo cieniutko. Najlepiej do momentu aż warstwa ciasta będzie prawie przezroczysta. Im cieńsze, tym bardziej chrupiące. Za pomocą noża tnijcie wzdłuż rozpłaszczonego placka pasy grubości około 3 cm. Potem każdy pas pod skosem na 2-3 części i na każdej części dodatkowo na środku małe nacięcie. Tak przygotowany faworek złapcie za rożek i przewińcie go przez otwór. I tak z pozostałymi. Przygotowane kłaść na rozgrzanym tłuszczu i smażyć na słomkowy kolor z obu stron (około 2 minuty). Przełóżcie na talerz wyłożony papierem kuchennym i posypcie cukrem pudrem. Dopiero teraz zabierzcie się za kolejny kawałek ciasta i postępujcie tak jak poprzednio. To ważne, bo rozwałkowane ciasto nie może czekać. Powodzenia :)

1 komentarz:

  1. "Grupowe opychanko. " <3 Uwielbiam to zdanie!!! Turlam się ze śmiechu :D
    A tak między nami - to dopiero drugi wpis jaki przeczytałam (po tym walentynkowym), więc bądź cierpliwy - nadrabiam!
    A teraz.... Idę zrobić faworki!!! :D Zastanawia mnie czy wyjdą tak samo dobre,jak Twoje! ;)

    OdpowiedzUsuń