9.9.14

Gâteau au Yaourt czyli francuski klasyk

Gdyby jakaś szacowna komisja przyznawała nagrody za najlepsze sklepowe łupy, bez dwóch zdań zmieściłbym się dzisiaj w gorącej dziesiątce. Jak to powtarzam od zawsze, dobry shopping nie jest zły. A dobra zniżka to podstawa. W zeszły piątek byłem na otwarciu Galerii Warmińskiej. Bynajmniej nie jako jakaś blogerka-celebrytka. Nic z tych rzeczy. Co jak co, ale jeszcze do mnie nie dzwonią xd W każdym razie powód dostatecznie dobry, by wybrać się na wycieczkę krajoznawczą po okolicy. Wielkie nadzieje, w plecaku książka i szczegółowa lista z wypatrzonymi w sieci fantami. Były balony, talony i niestety na koniec wielki zawód. Markowych sklepów mnóstwo, ale asortyment w dziale dla panów nie powalił. Bieda z nędzą. Z tego wszystkiego, po trzech godzinach szperania, przymierzania i wkurzania się na całą galaktykę wyszedłem z drożdżówką, pogiętą ulotką i jednym t-shirtem. Słownie: JEDNYM. Przynajmniej obniżka była zacna, bo aż 30 %. Summa summarum posucha taka, że nie pytajcie. Od razu wiedziałem, że trzeba będzie robić porządne poprawiny. Zainspirowany więc modową aurą (wszak w Nowym Jorku Tydzień Mody trwa w najlepsze), postanowiłem wsiąść w pierwszy lepszy autobus i z garścią pełną kuponów rabatowych zapomnieć o zeszłotygodniowym fiasko. Całe szczęście pamięć to ja mam dobrą, ale krótką. Nowy tydzień, nowe horyzonty. W poniedziałkowy poranek poczułem wilczy zew wzywającego mnie Gdańska. Nie było rady. Zatem, ahoj przygodo! Na miejscu poczułem się jak stopa Kopciuszka mierzącego szklany pantofelek. Idealnie. Witajcie w moim świecie.

Czasem słońce, czasem deszcz. Czyli pogoda w kratkę. Myślę sobie, dobry zwiastun; wszak krata zawsze w modzie. Czas zatem wypłynąć na cenowy połów. Będąc u wrót targowiska próżności, nie pozostało mi nic innego jak tylko rzucić się w wir slalomów i półkowych zakrętasów. Od ogromu wieszaków ręka mi puchła, zęby szczerzyły się w gwiazdorskim uśmiechu a portfel szczuplał w zatrważającym tempie. Siaty, siateczki i pamiąteczki. Upolowałem idealne czarne dżinsy, poliestrowe lacze z summer sale'u, kilo skarpet z napisami na każdy dzień tygodnia oraz piękny pikowany bluzo-sweter w odcieniu chodnikowej szarości. Miasto opuszczałem z wielkim entuzjazmem. Jesień spacyfikowana. Szafa pełna. They see me buyin' they hatin'

* * *


Będąc na fali pozakupowej ekstazy, nieopuszczający dobry humor zachęcił mnie do upieczenia czegoś słodkiego. W sumie to chyba jednak bardziej wina ponurej pogody za oknami, ale kto by się czepiał szczegółów. Każdy powód jest dobry, żeby włączyć piekarnik i zaparzyć kawę. Zupełnie nie z lenistwa zaproponuję Wam dzisiaj coś równie prostego jak zeszłosobotni piegus. Oba te przepisy łączy bowiem łatwość odmierzania składników. Tak zwane ciasta szklankowe lub w tym przypadku kubełkowe. Świetna zabawa dla tymczasowych zapaleńców, dla których piętnastominutowe zagniatanie kruchego placka to szczyt cierpliwości. Przepis znaleziony na cudownej stronie Lukruję Pudruję, którą od dłuższego czasu śledzę. Możecie ją zobaczyć w kolumience inspirujących mnie blogów. Zdjęcia super, szczerze zazdroszczę. Głównym bohaterem dzisiejszego wpisu jest Gâteau au Yaourt, czyli niezwykle popularne we Francji ciasto jogurtowe. Puszyste, z dającą się odnaleźć nutką kwaskowatego jogurtu naturalnego. U mnie dodatkowo z cytrynową glazurą, która świetnie podkreśla takie wypieki.



~~ podane składniki odmierzamy czystym kubeczkiem po jogurcie ~~

Składniki:                                                              180 stopni/ około 30 minut
# 1 kubeczek jogurtu naturalnego (u mnie 190 g)
# 1 kubeczek oleju słonecznikowego
# 2 kubeczki cukru
# 3 kubeczki mąki pszennej
# 1 łyżka ekstraktu waniliowego
# 1 1/2 płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia
# 3 jajka

Na wstępie nastawcie piekarnik. Mąkę przesiejcie wraz z proszkiem do pieczenia. Wszystkie składniki umieśćcie w misce i wymieszajcie do połączenia. Przelejcie ciasto na blaszkę (25x30cm) wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczcie w nagrzanym piekarniku do tzw. suchego patyczka.

Po upieczeniu ponakłuwajcie wierzch ciasta wykałaczką. W rondelku doprowadźcie do wrzenia:
# 1/3 szklanki wody
# 5 łyżek cukru
# 1/4 łyżeczki kwasku cytrynowego
Polejcie powierzchnię ciasta równomiernie i odstawcie do wystygnięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz