6.2.15

Doughnuts czyli angielskie pieczone pączki

Kojarzycie film Julie & Julia? Krótka historia dwóch kobiet zafascynowanych kuchnią - młodej sekretarki i jej wielkiej idolki. Ta pierwsza stawia sobie wyzwanie, by w rok przygotować wszystkie dania z książki autorstwa tej drugiej. Bardzo ambitnie. Wszystko dodatkowo postanawia udokumentować, pisząc bloga, oczywiście. Obejrzałem go tylko raz, ale zapadł mi w pamięć. I wiecie co, ostatnio taka mała myśl zagościła w mojej głowie. Zdałem sobie sprawę, że jestem taką męską wersją Julie. Co prawda nie mam płatnej pracy, męża ani zamiaru, by w rok przytyć z dwadzieścia kilo, ale mam pasję i prawdziwego mistrza, którego przepisy i wskazówki sprawiają, że czuję się lepszym człowiekiem. Nawet gdyby nie padłyby tutaj żadne imiona i nazwiska, założę się, iż niemal wszyscy wiedzieliby kogo mam na myśli. Jeśli czytacie me internetowe bazgroły ze zrozumieniem i kojarzycie fakty, odpowiedź na pytanie o trzy najczęściej używane przeze mnie słowa będzie dla Was bułeczką z masełkiem. I jak?
Bez względu na szalone klasyfikacje, wszystko absolutnie deklasuje blog MojeWypieki.com . Tak wiele czerpię z dobrodziejstw pani Doroty, że chyba powinienem zapłacić za to wszystko miliony monet srogich sankcji. Przez to pożyczanie jednak czasami odnoszę wrażenie, że jestem tylko kopią. Taką kalką idealnie przerysowującą sukcesy innych. Źle się z tym czuję, bo zamiast improwizować sięgam po sprawdzone. Nie za często staram się dodawać coś od siebie. Nie potrafię tak zwyczajnie zaszaleć i poeksperymentować. Wiecie, gotowanie wiąże się z dużo mniejszym ryzykiem porażki, dlatego łatwiej wymyślić coś nowego. A cukiernictwo? Szereg reguł, często bardzo surowych. Jestem perfekcjonistą i lubię jak wszystko wychodzi za pierwszym razem. Mówią, że człowiek uczy się na błędach. Oczywiście najlepiej tych cudzych. Mi to pasuje. To takie bezpieczne stanowisko. Ale z takim podejściem zajadę najwyżej pod osiedlowy monopol. Cały czas uczę się pokory i świadomości, że ich popełnianie ma naprawdę jakąś wartość. I jakiś sens. Ciężko mi się przyznać, ale chyba boję się szerokiego oceanu. Bycia na szczycie. Tego momentu przytłaczającej ciszy, nikogo wokół i zżerającej od środka niepewności. W dodatku nie umiem pływać. O, ironio! Przeżywam jak stonka wykopki, ale taka jest prawda. Wszystko, co nieznane budzi lęk. Ale z drugiej strony, kto jak nie my. Jesteśmy młodzi, kreatywni, szaleni, często absurdalni i nienormalni. Świeże umysły. Z tego może powstać tylko coś dobrego. Poprawka, nie dobrego - wręcz genialnego. W końcu czym byłby świat bez wariatów? Tylko oni są coś warci. Więc czego tak naprawdę się boję? Potencjalnego sukcesu.. blasku fleszy.. złośliwej notki na Pudelku.. Haha! Chyba się już w tym użalaniu pogubiłem. Tyle tu piszę o tym, jak to chwytać dzień, a tymczasem po drugiej stronie lustra mam oczy wielkie jak postać z obrazu Margaret Keane. Nic tylko czas się zbierać. Ale zanim to zrobię, zostawię Was z przepisem niesłychanie na czasie, gdyż... tup tup tup... zbliża się do nas najbardziej tłusty dzień w roku. Co powiecie na to, by tym razem obejść się bez marmoladowego nadzienia?


Pieczone pączki różnią się znacznie w smaku od tych typowo dostępnych w cukierniach, czyli smażonych. Są równie mięciutkie, puszyste, ale nie przesiąknięte tłuszczem. Są zdecydowanie dietetyczne, ale w żadnym wypadku im to nie ujmuje. Ciekawy smak, którego szczerze powiedziawszy, wcześniej nie doświadczyłem. Bardziej porównałbym je do pieczonych drożdżowych bułeczek. Dodatkowo nuta cynamonu i masła dodaje im tego czegoś, ale jeśli pominiecie obtaczanie i zostawicie je bez cukru, mogą stanowić fajny pomysł na niecodzienne śniadanie. Przepis wyszukany na MojeWypieki.com



Składniki (na około 12 sztuk):                                 180 stopni/8 minut
# 2/3 szklanki letniego mleka
# 1/2 paczki suchych drożdży (4g)
# 1 łyżka roztopionego masła
# 1/3 szklanki drobnego cukru
# 1 jajko
# 2 1/2 szklanki mąki pszennej
# 1/2 łyżeczki soli

Dodatkowo:
# 50g roztopionego masła
# 3/4 szklanki drobnego cukru
# 1/2 łyżeczki cynamonu

Do miski przesiejcie mąkę, wsypcie drożdże i wymieszajcie. Dodajcie resztę składników i wyróbcie ciasto, pod koniec wlewając tłuszcz. Wyróbcie kilka minut do uzyskania gładkiego i elastycznego ciasta. Uformujcie kulkę, włóżcie z powrotem do miski, przykryjcie ściereczką bawełnianą i odstawcie w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (podwojenia objętości - min. 1 godzina).

Wyrośnięte ciasto wyjmijcie na oprószony mąką blat, powtórnie wyróbcie i rozwałkujcie na grubość około 13 mm. Wycinajcie większe koła a w nich z kolei mniejszą dziurkę. Ułóżcie na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, ponownie przykryjcie i pozostawcie do napuszenia, czyli około 25 minut. Puchate krążki pieczcie w nagrzanym piekarniku. Po 8 minutach sprawdźcie patyczkiem czy środek jest suchy.

Jeszcze ciepłe pączki maczajcie z obu stron w roztopionym maśle a następnie w cukrze wymieszanym z cynamonem. Odstawcie do ostygnięcia.

1 komentarz: