14.12.13

Dear Santa..

Czuję jakby od ostatniego posta minęło co najmniej pół roku. I przyznam, że źle mi z tym, bo wprost uwielbiam dla Was pisać. Ale znowu w moim życiu niepewność zasiała sławetna już na tym blogu pochłaniaczka mojego czasu, czyli chemia organiczna. Normalnie nawiedza mnie i napawa przerażeniem jak Buka Krainę Muminków. Ale jak trzeba, to trzeba. Musiałem się pouczyć trochę więcej niż zazwyczaj, stąd ta luka. Wybaczcie. Czym prędzej więc nadrabiam zaległości we wszystkim. Także tego..
Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, ale do Świąt zostały już niecałe dwa tygodnie. A nawet tylko półtora! A ja w proszku jak kisiel. W tym całym zamieszaniu chyba zapomniałem o sobie. Nawet listu do Świętego nie dokończyłem. A co jak nie dojdzie? Drama. Hmm, istnieje jakaś szansa, że stary czyta moje tutejsze wypociny, więc może opłacałoby się skrobnąć co nieco. Okej. Looks like a good plan. Tak więc:
 "Mikołaju, pewnie moczysz sobie teraz pięty i sączysz herbatkę z prądem, by rozgrzać się w ten grudniowy wieczór. Masz na głowie tyle, że pewnie nie możesz się doczekać aż będzie już po wszystkim. Wszędzie biało, tyle że nie od śniegu a od niezliczonej ilości listów z całego świata. I nie wiesz co robić, od czego zacząć i na czym się skupić. Obgryzasz nerwowo paznokcie, zastanawiając się czy dałoby się tego jakoś uniknąć. Dokładnie jak ja przed organą. Doskonale wiem, co czujesz. Ale się nie przejmuj, będzie dobrze. Wyciągnij się w fotelu i posłuchaj ulubionej muzyki. A przy okazji wolisz All I want for Christmas is you czy Santa, can you hear me? :D Uwielbiam obie. Ale do rzeczy. W tym roku byłem wybitnie grzeczny, więc nie masz wyboru. Marzy mi się więc kochany, aby moi cynamodowi folołersi chętniej i odważniej zostawiali komentarze, dzielili się swoimi doświadczeniami, żebym wiedział, że to, co robię i piszę ma jakiś większy sens. Chciałbym także, aby do końca roku nabiło się trzy tysiące wyświetleń. To by było totalnie zacne. No i może jeszcze, żebym za szybko nie stracił zapału do klikania o wszystkim i o niczym. To chyba byłoby na tyle. Liczę na Ciebie. XOXO"
No, poszło. I oby doszło. A wy co tam powypisywaliście u siebie? Mam nadzieje, że coś oprócz dożywotniego zapasu browara i Magic Starsów też tam się znalazło ;) Ostatni tydzień w Gdańsku and I will be Driving home for Christmas :D Już nie mogę się doczekać, bo to oznaczać może tylko jedno, czyli kilkudniową okupacje w kuchni. I mnóstwo słodkich jej efektów. Postaram się chwalić każdym cudem systematycznie. Obiecuję :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz