23.11.13

Nadziane bułeczki drożdżowe

Przygoda z teatrem jak na ten sezon zakończona. Cieszę się, że spektakle wypadły akurat w listopadzie. Powrót do domu okraszony czystymi przyjemnościami zrobił mi bardzo dobrze. Po starych smutkach i kotle bezlitosnej codzienności zostały już chyba tylko wiersze. A propos...Muszę się Wam pochwalić, byłem wczoraj na konkursie poetyckim z moimi wypocinami. Tak się akurat złożyło. W sumie idealnie. Od dawna chciałem, by ktoś usłyszał i poczuł moją małą twórczość. Chociaż przyznam, że po wysłaniu zgłoszenia konkursowego naszły mnie wątpliwości czy odważę się przeczytać mój wiersz przed wszystkimi. Przed jury. Bo wiecie, wybrałem ten z tych bardzo osobistych. Dojrzałych emocjonalnie. Banalnie, o nieszczęśliwej miłości. Ale kto nie ryzykuje, ten nie ma. I okazało się, że nie było się czego obawiać. Ci wszyscy poeci to strasznie fajni ludzie ;) A atmosfera obecna na miejscu była jakaś taka, hmmm, magiczna. Czułem się taki wrażliwy i dojrzały. W życiu bym nie pomyślał, że w takiej mieścinie jak moja kryją się takie talenty, takie twórcze umysły. Od wczoraj więc należę do intelektualnej elity mojego miasta :D Socjeta poetycka powitała mnie z szeroko otwartymi ramionami. Oczywiście był i A-P-P-L-A-U-S-E. Nagradzamy każdego, kto odważy się wywnętrzyć. Czułem się trochę jak Lady Gaga, śpiewająca akustycznie Dope. Łzy prawie poleciały. Ale uczucie tuż "po"...nie do opisania. Wewnętrzna radość, spełnienie, w moim przypadku nawet ulga. To mi wystarczyło. Nie musiałem już nic wygrywać, chociaż nagrody były przednie. Ale tym razem byli lepsi. Ja cieszę się z debiutu i szczerze gratuluje konkurencji. A w przypływie pozytywnego promieniowania dumy z własnego siebie, upiekłem takie oto bułeczki.


Musicie mi wybaczyć, ale późną jesienią zaczyna brakować porządnego światła. Jak chcecie zobaczyć jak wyglądają w rzeczywistości, musicie koniecznie je zrobić u siebie. Są bardzo smakowite, a trzymane w zamknięciu długo pozostają świeże. Idealne do porannego kakao, popołudniowej herbatki czy w przerwie między jednym a drugim. Drożdżowe zawsze świetnie smakuje. Zamiast marmolady możecie wykorzystać krem orzechowy. Wyjdą jeszcze pyszniejsze. 

Składniki na ponad 30 sztuk:              170 stopni/ około 30 minut
# 1 kg mąki pszennej
# kostka margaryny
# 1 szklanka mleka
# 1 1/2 szklanki cukru
# 5 jajek
# aromat pomarańczowy
# opakowanie cukru wanilinowego (16g)
# 100g świeżych drożdży
# 5 łyżek ciepłego mleka
# 3 płaskie łyżeczki cukru

Do średniej wielkości miski rozkruszcie drożdże, wsypcie 3 płaskie łyżeczki cukru i wlejcie ciepłe mleko. Rozetrzyjcie wszystko łyżką i odstawcie do wyrośnięcia.

Pokrojoną na mniejsze kawałki kostkę margaryny razem ze szklanką mleka umieśćcie w rondelku i na małym gazie rozpuśćcie. Odstawcie do ostygnięcia 

W dużej misce jajka utrzyjcie dokładnie z cukrem. Powoli dolewajcie rozpuszczony w mleku tłuszcz, cały czas mieszając. Wsypcie cukier wanilinowy i aromat pomarańczowy (na buteleczce powinno być napisane na jaką ilość ciasta starcza aromat; proponuję około 1/3 buteleczki). W kilku partiach przesypujecie mąkę, powoli wyrabiając ciasto. Na koniec dodajecie wyrośnięte drożdże i dalej wyrabiacie. Polecam do tego drewniane berło, czyli mocną drewnianą szpatułkę zakończoną kulką. W tym etapie przyda Wam się pomocnik: jedna osoba niech mocna trzyma miskę, a zadaniem drugiej jest roztarcie ciasta. Oznacza to mniej więcej uderzanie berłem w ciasto, by pozbyć się powietrza. Za każdym uderzeniem powinno być słyszane charakterystyczny dźwięk ulatywania powietrza (tssss:). Trzeba niezłą chwilę ciasto powyrabiać a następnie przykryć bawełnianą szmatką i odstawić do wyrośnięcia.

WERSJA DLA SINGLI: miskę z ciastem postawcie na podłodze. Uklęknijcie tak, aby miska była między Waszymi udami. Mocno ściśnijcie, by miska się nie wyślizgiwała i dwoma rękami trzymając drewniane berło uderzajcie w ciasto przez jakiś czas. Po wyrobieniu pozostawcie do wyrośnięcia.

Gdy ciasto podwoi swoją objętość, możecie zabrać się do formowania bułeczek. Przygotujcie dodatkowo:
# roztrzepane jajko
# talerzyk z kilkoma łyżeczkami oleju
# marmoladę owocową

Dłonie natłuszczacie odrobiną oleju i urywacie kawałek ciasta. Formujecie średniej wielkości placuszek, na który nakładacie marmolady. Zawijacie ciasto tak, aby owocowe nadzienie nie miało szans wypłynąć, czyli zlepiacie boczki i tworzycie kulkę. Odkładacie na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Gdy blaszka będzie zapełniona, smarujecie każdą bułeczkę roztrzepanym jajkiem i wstawiacie do nagrzanego piekarnika. Pieczcie aż do przyrumienienia (suchy patyczek!). Gotowe odstawcie do ostygnięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz