29.11.13

Omlet z rana jak śmietana

Po tak wykańczającym tygodniu, jak ten mijający, wolny piąteczek należał mi się z urzędu. Wczoraj po powrocie z uczelni myślałem, że padnę na cycki już w przedpokoju. Ale długi, odprężający gorący prysznic i  kolacja przywróciły mnie do życia. Pogadałem sobie też z mamą przez telefon; kazała mi w końcu zacząć pisać list do Mikołaja z obawy, że nie dojdzie na czas ^^ i pochwaliła się własnoręcznie zrobionymi bombkami (jak mi się uda, to postaram się zrobić dla was tutorial DIY). Tak więc klimat świąteczny włączony. Dzisiaj relaksik kontynuując, pozwoliłem sobie pospać i, żeby przyjemności na tym się nie skończyły, na śniadanie przygotowałem smakowity omlecik. Puszysty, a zarazem sycący. Z ulubionymi jesiennymi dodatkami, czyli smażonymi jabłkami i cynamonem. Mmmm, PERFETTO! Szybko zatem dzielę się z Wami jego tajemnicą.


Składniki na 2 sztuki:
# 2 jajka
# 1/2 szklanki mąki pszennej
# 1/2 szklanki mleka
# 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
# szczypta soli

W jednej misce dokładnie łączycie mąkę, mleko, żółtka, sól i proszek do pieczenia.
W drugiej ubijacie białka na sztywną pianę. Następnie przełóżcie pianę do miski z ciastem i delikatnie ją wmieszajcie. Połowę masy wlejcie na rozgrzaną patelnię z odrobiną oleju i smażcie pod przykryciem aż spodnia warstwa się przyrumieni. Potem przekładacie na drugą stronę i również chwilę podsmażcie. Gotowy omlet przekładacie na talerz. Tak samo smażycie drugi.

 Mój pomysł na dodatki:
# domowe jabłka smażone
# cynamon
# cukier puder

Na połowie omleta rozsmarowujecie jabłka i posypujecie odrobiną cynamonu. Składacie placek na pół i wierzch przyprószacie cukrem pudrem.

I jeszcze jeden wątek. Kojarzycie piosenkę Royals puszczaną już chyba wszędzie. Tak. Nie przepadam za nią. Już mnie męczy, a poza tym jakoś nie trafia do mnie jej klimat. Jednak usłyszane pochlebne decyzje czy własna ciekawość, sam nie wiem, w każdym razie coś sprawiło, że postanowiłem wczoraj poszukać w sieci całej płyty Lorde i ją przesłuchać. I wiecie co? Jest całkiem dobra. Zdziwienie totalne. Po tegorocznych "dojrzałych" debiutach gwiazdek w stylu Miley Cyrus, myślałem, że to będzie kolejna nastolatka szukająca sposobu na łatwy pieniądz. A tu lekkie zdziwienie. Dziewczyna może nie jest wokalnym objawieniem, ale kawałki na płycie są ciekawe. Teksty dojrzałe. Czuję, że będzie o niej głośno przez długi czas. A w kąciku muzycznym Buzzcut Season, czyli mój najświeższy muzyczny narkotyk. Wciągające. Sami zresztą posłuchajcie:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz