2.1.14

Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego

Ten rok był dla mnie, jakby to trafnie ująć, bogaty w doznania. Nie skąpił mi słonecznych, pozytywnych chwil, nieprzerwanych napadów śmiechu, smakowitych odkryć kulinarnych i spełnionych marzeń. Ale dla równowagi znalazło się w nim także całkiem sporo szarych dni, osobistych porażek, dramatów i okresów mrocznych, przepełnionych łzami i poczuciem beznadziei. Jak w dobrym filmie: trzeba było troszkę pocierpieć, ale ostatecznie wszystko wyszło na dobre.
Taki przynajmniej pozostał mi posmak, choć gdzieś tam pod miłym uczuciem słodkości, czuję lekką gorycz. Są rzeczy, wydarzenia, które chciałbym cofnąć, bo byłoby lepiej, gdyby nie miały miejsca. Te chwile, które wspominając, powodują, że przestaję robić to, co robię, odwracam wzrok na bok i w zamglonej dali poszukuję alternatywnego scenariusza, tego nienapisanego łzami. Ale cóż, takie życie. Nie chcę się jednak pogrążać w bagnie przeszłości, która nie poszła po mojej myśli. To nic nie da. Trudno. Było, minęło. Zapomniane. Wolę skupić się na dobrych momentach. A muszę się przyznać, że trochę się ich w minionym roku znalazło. I całe szczęście. Ten rok był dla mnie ważny. Wydarzyło się wiele rzeczy, które zdefiniowały to, kim jestem. Przełomem było zdecydowanie odkrycie bloga I AM GALLA. Adam Gallagher stał się dla mnie inspiracją, nie tylko jeśli chodzi o fashion issues. Spowodował, że w końcu otworzyłem oczy, w pewien sposób otworzyłem się na siebie. Sprawił, że zapragnąłem być sobą, tak całkowicie. Bez względu na to, co mówią ludzie. Oni mówią i mówić będą, bo boją się każdego, kto odstaje od schematu. Coco Chanel wyznawała zasadę: aby być niezastąpionym, każdy musi być inny. Ten blog zmienił mój dotychczasowy sposób myślenia, bycia, samoekspresji, tego, co robię. Szara bańka przeciętności dosłownie się rozprysła. Kiedyś znalazłem świetny cytat w jednym z jego postów: Be who you are and say what you think because thouse who mind don't matter and thouse who matter don't mind . To mnie jakoś ruszyło. Mam zwyczaj zapisywać sobie na pierwszej stronie nowego kalendarzyka ciekawe, inspirujące zdania i to powyższe jest już stałym wpisem. Gdybym pisał swoją autobiografię, na pewno znalazłoby się tam króciutkie podziękowanie. Strasznie go lubię i kiedyś nawet odpowiedział na mój komentarz. O mało nie zmoczyłem prześcieradła, takie emocje :D No ale dni uciekały i ..

Potem był teatr i mój kolejny już niezastąpiony udział w Czarnoksiężniku z Krainy Oz, dalej moje oczkowe urodziny, niesamowita Florence and the Machine w Polsce i najlepszy koncert ever (spełnione marzenie: check), rewelacyjne wakacje, początek kariery bloggera, reszta takich tam lukrowanych piepszot i wisienka na torcie w postaci zaliczonego egzaminu z chemii organicznej. Co jak co, ale było kolorowo. Powiem Wam, że się nie nudziłem. A jak będzie tym razem? Hmmm..

Nie lubię składać sobie obietnic noworocznych, bo rzadko kiedy później chcą się realizować. Raz nawet napisałem sobie wszystko w punktach na kartce i o północy w Sylwestra spaliłem ją, by Wszechświat wspierał mnie w noworocznych postanowieniach xd Nie podziałało, więc już się w to nie bawię. Odchudzać się nie muszę, bo wszyscy i tak mówią, że wyglądam jak anorektyk, palić nie palę, alkoholikiem jestem tylko sezonowym i ogólnie uzależnień uprzykrzających egzystencję społeczeństwu raczej brak. Przyznam się za to, że zastanawiam się nad bieganiem. Fajna sprawa. A wymówki o braku wolnego czasu są  lekko dziecinne. Ale tak najbardziej to chciałbym nauczyć się wyciskać każdy dzień jak mokrą szmatę, czerpać energię z każdej dobrej chwili, z każdego uśmiechu, słonecznego dnia. Budzić się z entuzjazmem i znajdować we wszystkim dobre strony. Być tym cholernym optymistą z kwejka. Bo co jak co, ale z bananem na buzi życie wydaje się śmiesznie łatwą planszówką, w której z przyjemnością rzuca się kostką i czeka na nieznane. I nie boję się tego, że ktoś mnie zbije. Są kolejne szanse.

Życzę Wam wytrwałości w tym wszystkim, co sobie tym razem obiecujecie. Niech się spełni. A co tam. Dream BIG. Live BIG. Jestem niesamowicie ciekawy tego, co się zdarzy. Czytajcie. Smakujcie. Komentujcie. I się inspirujcie. XOXO

***Znajdź mnie na Facebooku: Cynamodowy pamiętnik***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz