2.9.13

Przepis na słodki sukces czyli porad część 2

Ostatnio rzadko mam czas, żeby pisać. Słodkości też jakby z mniejszą częstotliwością pojawiają się w mojej kuchni. A tej okropnej zbrodni winna ona: chemia organiczna. Niestety coś nie pykło przed wakacjami, więc przyszła pora, by namiętnie przygotowywać się na wrześniową walkę o być albo nie być. Więc się uczę i uczę i uczę...w przerwie między jednym serialem a drugim, hahaha. Dawniej ten czas wykorzystywałem na pieczenie, więc teraz nadszedł nieunikniony kryzys (o, zgrozo!). Nie mdlejcie, kochani. Kroplówka w postaci kilku postów z przeszłości podłączona :) czyli nie umrzecie od braku soczystych wieści ode mnie <jeeeeee>. Dzisiaj jednak nie będzie zdjęć ani przepisów. Kolejny poniedziałek, kolejna porcja wyznań nałogowego piekarzyny..cukierniczyny..kucharzyny.. Call It What You Want :D czekam na Wasze komentarze i na Wasze sprawdzone sposoby. Twórzmy ten cykl razem, co Wy na to?? (Nie żeby mi się rady kończyły, nie, nie xD)
Oto kolejna złota piątka:

I. Kiedy używam w przepisie świeżej wanilii, po wyskrobaniu ziarenek ze środka, osłonki zostawiam w woreczku, by później wykorzystać je do aromatyzowania cukru na prawdziwy cukier waniliowy.

II. Zamiast specjalnie kupować w sklepie drobny cukier do wypieków, odmierzoną wartość wsypuję do blendera i potrząsając, mielę kilkanaście sekund.

III. Do kruchych ciast używam margaryny prosto z lodówki. Gdy natomiast w przepisie każą utrzeć ją z jajkami lub cukrem, wyciągam ją odpowiednio wcześniej, by osiągnęła temperaturę pokojową.

IV. Rozpuszczając czekoladę w kąpieli wodnej, pamiętam, by dno miseczki (czy czegokolwiek innego), w której się znajduje, nie dotykało tafli podgrzewanej wody.

V.  Gdy świeżo upieczony biszkopt zaczyna nieładnie pękać, za pomocą rozbełtanego kurzego białka można go naprawić, smarując nim obie części i mocno je do siebie przyciskając.


Have a nice day, Y'ALL;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz