3.7.13

Wakacyjne shoppingi

Wyprzedaż, o tak...moje ulubione słowo na wu, zaraz po wino i wakacje :D
Ten, kto wymyślił centra handlowe, zasługuje na Nobla.Na Nobla w dziedzinie...yyy...nie wiem jakiej, ale na pewno zasługuje. Może być ekonomiczna, w końcu chodzi o wydawanie kasy :P
Tyle szczęścia w jednym miejscu. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię łazić po sklepach, przeglądać rzeczy na wieszakach i wybierać z nich te, które kompletnie do mnie nie pasują, a potem robić sobie szaloną sesyjkę w przymierzalni, just for fun :)
Nie wiem co, ale coś te cholerne półki w sobie mają, że automatycznie poprawiają mi nastrój (potwierdzone naukowo^^). Czy to ten zapach nowości? Relaksująca muzyczka? Możliwość przymierzania nawet tych ciuchów, na które teoretycznie mnie nie stać? A może wielki czerwony szyld z napisem PROMOCJA??? Tak, tak, tak. Cokolwiek to jest - zdecydowanie na mnie działa. Nic nie poradzę, dobra zniżka nie jest zła. Tak więc, ulegnąwszy po raz setny bądź tysięczny presji czerwonych metek, poszedłem się uszczęśliwić.
Na tegorocznych letnich wyprzedażach moja niedomykająca się szafa wzbogaciła się o wybitnie wakacyjne fanty: wszystko z myślą o sierpniowym Coke'u. Nie mogę się już doczekać aż Florence zobaczy moją festiwalową niespodziankę - szykuję dla niej coś specjalnego; zobaczymy czy się uda. Na razie jednak musi Wam wystarczyć to:

Upolować mi się udało koszulkę bez rękawów z H&M, burgundowe (wiem, nie widać, ale uwierzcie na słowo) szorty również z H&M oraz białe trampki (wyszperane na allegro).

I na koniec najważniejsze przesłanie. Cytując piękną B. : Whoever said money doesn't buy happiness, didn't know where to shop. I nikt mi nie wmówi, że czuć tu jakimś zakupoholizmem. Także nie przejmujcie się, tylko biegnijcie do sklepu - po szczęście xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz